Kilka dni temu obchodziliśmy święto błogosławionej Karoliny Kózkówny, która została bestialsko zamordowana przez rosyjskiego żołdaka w czasie I wojny światowej. Jej męczeńska śmierć w obronie dziewictwa, stała się powodem, dla którego Jan Paweł lI zaliczył Ją do grona błogosławionych i stała się Ona wzorem i patronką dla młodzieży polskiej. Jej piękna postać jest niewątpliwie inspirująca, ale warto się Jej przyjrzeć przez pryzmat roli wychowania w domu rodzinnym. Ostatnio było to tematem niezwykle ważnym, przy okazji beatyfikacji rodziny Ulmów. Upamiętniejąc tych niezwykłych świadków wiary mogliśmy też bliżej poznać ich środowisko rodzinne i to, jak Ulmowie jako rodzice i ich dzieci, wspólnie budowali swoją wspaniałą, zdolną do największych ofiar, rodzinę.
Błogosławiona Karolina wychowała się w rodzinie, w której dorastało jeszcze dziesięcioro jej rodzeństwa. Od wczesnej młodości wraz z rodzicami i rodzeństwem budowała prawdziwy kościół domowy. Zarówno uczestnictwo w życiu sakramentalnym swojej parafii, jak i przepełniona wspólną modlitwą atmosfera w domu, pozwoliły jej ukształtować silną wiarę i przywiązanie do ojczyzny. Ale również pozwoliły jej – mimo młodego wieku – emanować w swoim środowisku szkolnym czy wiejskim, piękną osobowością i charakterem. Wyniosła to właśnie z rodzinnego domu, w którym rodzice potrafili wychować swoje dzieci właśnie w duchu takich wartości.
Rola wychowawcza rodziców jest rozstrzygająca i w decydującym stopniu determinuje to, kim staną się ich dzieci. W tej roli nikt i nic nie jest w stanie rodziców zastąpić. Wielu rodziców – niestety – kapituluje na tym odcinku. Wydaje im się, że w tym dziele zastąpi ich przedszkole czy szkoła, może jacyś celebryci czy świat wirtualny. Zasłaniają się brakiem czasu, brakiem przygotowania, koniecznością „zadbania” o dobrobyt materialny, a czasem koniecznością zaspokajania własnych potrzeb.
Szczególnie zaniedbanym odcinkiem jest wychowanie duchowe swoich dzieci. Tutaj – niestety – skala tej kapitulacji bywa największa. Rezygnacja rodziców z aktywnego kształtowania wiary u swoich dzieci, przynosi też największe i często nieodwracalne szkody. A kiedy do nich dojdzie, próbując “pomagać” dzieciom przez różne szarlatańskie “terapie” wyrządzają im jeszcze większe szkody.
Często wydaje się, że kształtowanie sfery duchowej u swoich dzieci, to jest jakiś anachronizm czy zaścianek. Po prostu strata czasu. Takie przekonanie wynika również nierzadko z tego, że rodzicom się wydaje, iż aby to robić trzeba jakichś szczególnych kwalifikacji. Tymczasem ani rodzice bł. Karoliny, ani małżeństwo Ulmów nie mieli przecież żadnych formalnych kwalifikacji do wychowywania, a już tym bardziej kształtowania duchowego swoich dzieci. A jednak im się to udało.
Ich “przepis na wychowanie” swoich dzieci był naprawdę bardzo prosty. Wspaniale przedstawił go Jan Paweł w 1999 roku podczas swojej – poświęconej właśnie wychowywaniu – homilii w Łowiczu. Mówił tam: „Drodzy rodzice, dobrze wiecie, że nie jest łatwo w dzisiejszych czasach stworzyć chrześcijańskie warunki potrzebne do wychowania dzieci. Musicie czynić wszystko, aby Bóg był obecny i czczony w waszych rodzinach. Nie zapominajcie o wspólnej codziennej modlitwie, zwłaszcza wieczornej; o świętowaniu niedzieli i uczestniczeniu we Mszy świętej niedzielnej. Jesteście dla swoich dzieci pierwszymi nauczycielami modlitwy i cnót chrześcijańskich i nikt was w tym nie może zastąpić. Zachowujcie religijne zwyczaje i pielęgnujcie tradycję chrześcijańską, uczcie dzieci szacunku dla każdego człowieka. Niech waszym największym pragnieniem będzie wychowanie młodego pokolenia w łączności z Chrystusem i Kościołem. Tylko w ten sposób dochowacie wierności waszemu powołaniu rodzicielskiemu i potrzebom duchowym waszych dzieci”. I dodajmy to, co jest bodaj najważniejsze. Rodzice muszą być dla swoich dzieci prawdziwym wzorem tego o czym mówią i w co wierzą. Bez tego nie staną się dla swoich dzieci bohaterami.
Nie musimy szukać nadzwyczajnych metod wychowawczych, inspirować się „naukami specjalistów”, którym w istocie obojętny jest los naszych dzieci. Nie musimy biegać do “poradni”, do “terapeutów”, rwać włosów z głowy przy podawania leków “na uspokojenie”, zwalczać depresji u swoich dzieci, czy niepokoić się każdą ich sesją przy komputerze, czy wyjściem “na miasto”. Wystarczy być dla swoich dzieci bohaterami i prawdziwymi świadkami wiary. Resztę doda nam Bóg, wynagradzając laurem swojego błogosławieństwa.
Prosimy o wsparcie budowy kościoła parafialnego
nr. konta: 06 9511 0000 0000 5948 2000 0040
Bóg zapłać za dobroć serca i wsparcie naszej parafii
Ksiądz Proboszcz wraz z Parafianami